Świat jest NAPRAWDĘ fascynujący. Na dwa sposoby. Pierwszy to taki, że jestem tu, na koncu świata prawie, jeszcze chyba na Grenalndii coś się dzieje, a mimo to jest tyle urządzeń, taka technika, że Polska nie umyka mi ani na chwilę. Internet to wspaniała rzecz. Mogę na Skypie widzieć się ze wszystkimi codziennie. Ale tego nie robię, gdyż ja dzownie, lud do mnie dzwonią, na tlenofon. Wszyscy przyjaciele niby daleko, a jakże blisko. Parę zdań codziennie na GG. wiem, kto oglada fajerwerki razem ze mną nad portem w chwili gdy to się dzieje dzięki fejsbukowi.
Sposób drugi to zrobić sobie Polskę nie w Polsce. I to tez jest fascynujące. Ja nie znam bezpośrednio takich osób. Sam może jestem jedną z nich czasami, ale w gurncie rzeczy to nic trudnego. I może sie wydawać że Islandia, że na końcu świata, ale może tlyko wiatr ci czasami przypominać, że nie jesteś w domu. Możesz obracac sie tylko wśród swoich, możesz miec tylko polska telewizję, możesz czerpać swoją wiedzę na temat Islandii tylko na podstawie tego co napisza ci na polskich portalach. Jakikolwiek inny jeżyk jest Ci zbędny. Możesz iść do polskiego sklepu i tam robić zakupy. Wiele rzeczy w urzędach tłumaczą Ci na polski. Możesz być w dupe kopany i wykorzystywany i nawet nie zdawać sobie z tego sprawy i tylko od czasu do czasu potrzebowac kogoś kto mówi po angielsku (nawet nie po islandzku)- kiedy już naprawdę poczujesz, że przepłacasz za rachunek za telefon lub internet lub coś Ci się nie zgadza w podatkach. Oprócz tego luz blues. Cała Twoja rodzina jest tutaj, Twój dom to typowo polski dom, ze wszystkimi tego zaletami i wadami. Islandczyków znasz tylko ze słyszenia, czasami widzisz ich w Bonusie jak coś gadają do siebie, co i tak nie robi Ci róznicy, bo tam i tak czujesz się przy kasach jak w polsce. Zawsze znajdzie się ktoś kto powie ci co gdzie na półkach leży i te sprawy. To jest naprawdę fascynujace i dzieje się wszystko wokól mnie codziennie. A ja powłócze się od czasu do czasu z Islandczykami, zaproszą mnie do siebie do domu i nagle ktoś mi uswiadamia, że powinienem czuć się z siebie dumny, że przełamałem kolejne lody, że jestem już ICH (gówno prawda), bo byłem z nimi na imprezie... Ech... A jak się okaże, ze u Eyglo, dajmy na to, byłem już nie raz i dwa to już wogóle respekt. Islandia może mieć wiele różnych twarzy- dla każdego coś miłego. Każdy według uznania. Można mieć też dużo znajomych z zagranicy, ale żadnego Islandczyka. pomimo że jest się cały czas w Islandii. Wybór jak w kalejdoskopie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz