piątek, 5 października 2007
BORN TO DO IT
Trochę mi przykro, że niektórzy myśla, że wszystko co mnie tu dobrego spotyka to mi z nieba spada. A co niby miałem robić? Tydzień z domu nie wychodzić i być załamanym bo mnie mój szef po podstawówce nie lubi? Chyba niektórzy tego oczekiwali normalnie. Ale to chyba dlatego że mało mnie nie znają i wbrew pozorom mam dużą dozę samokrytycyzmu do siebie i dystansu. Wszystko co mnie tu dobrego spotyka i złego nie jest bez przyczyny. Gdybym nie poprosił dziewczynki na przystanku o przetłumaczenie ogłoszeń a potem nie zadzwonił nie miałbym z jakiej pracy odchodzić. Gdyby nie Marta w hotelu bym pracy nie miał. Gdybym nie przeszedł się centrum od klubu do klubu to bym dziś na noc do pracy nie szedł. Gdybym nie wziął w poniedziałek tej cholernej gazety z ogłoszeniami i nie poobdzwaniał te cholerne przedszkola a potem po nich nie pojeździł to bym tej pracy nie miał. Szukanie pracy w deszczu i autobusami nie jest naprawdę niczym łatwym i przyjemnym. Poza tym niech ktoś najpierw spróbuje poszukiwać umysłowej pracy w kraju gdzie językiem urzędowym jest islandzki a dopiero potem się wymądrza czy to tak z nieba spada. Poza tym kurwa, jestem nauczycielem po najlepszym Uniwersytecie w kraju a mój wydział jest najlepszy na świecie. Może te 5 lat meczarni w Polsce na studiach też coś znaczą i ten dyplom nie spadł mi z nieba? Po prostu jest według planu tylko sobie plan musiałem przyspieszyć po prostu i teraz się z tego bardzo cieszę. Nie wiem kto nademną czuwa ale może ktoś jednak czuwa. i znowu wyjdzie że nie mam pokory, ale po prostu zajebiście się cieszę, że to w przedszkolu i klubie mi mówią że jestem BORN TO DO IT a nie w mojej poprzedniej pracy.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz