Poopalałem się dziś w pracy na przytulnym, słomianym fotelu u kogoś na podwórku. Garadar gdzieś pojechał No to we did it. I jeszcze mi za to zapłaci z jakieś 100zł. Potem było już mniej przyjemnie bo prawie wbiłem Majkelowi rurę w czoło. Łajza ze mnie. I potencjalny morderca. Gundi zostanie przy nas rasistą. Skończyło się zadawanie ze spokojną, ułożoną inteligencją polską. Nasz nowy kolega nie jest już taki jak my. Starsznie się z nami męczył na stołówce i zdezorientowany był. Bo tu zawsze sami koledzy z pracy islandczycy a teraz zjechało się na obiad trzech Polaków i dawaj po Polsku. Powiedziałem mu, żeby się uśmiechnął bo inwazja się już dokonała, nauczymy go polskiego i będzie się czuł jak u siebie w domu. A resztę islandczyków wyślemy na Grenlandie i będzie Icepol, nowe państwo. I on w następnych wyborach zagłosuje pewnie na jakąś skrajną tutejszą prawicę, która będzie miałą chrapkę zamknąc granicę dla imigrantów i wykopać mnie do domu, co, jak to z demagogami bywa, jest oczywiście niemożliwe. Oprócz tego, jak zwykle, Majkel chce mi znowu wpoić swój ploretariacki kult pracy niczym z filmu "Człowiek z marmuru", ale ja się nie daje. Za duży, śmierdzący, niewydarzony leń ze mnie żeby się dać przekonać ;-). Do pracy pojechaliśmy dzisiaj poraz pierwszy w pełni sprawnym samochodem z wymienionym akumulatorem. Podwieźliźmy Martę i Bartka. Bo wiecie, pracę zaczynamy o 7:30 ale zawsze byliśmy o 7:50, bo się inaczej po prostu komunikacją miejską dojechać nie da. No i dziś też byliśmy o tej godzinie co normlanie, no i nasz kierownik tak się dopytuje czemu tak późno, gdzie Marta pracuje i wogóle. No i ja mu tłumaczę, że to nasz pierwszy raz jak jedziemy tu sami, że Marta pracyje po drodze i że wszystko będzie jutro OK. No i tak wygląda zjebka po islandzku. No nie potrafi do mnie podejść i nakrzyczeć tylko w taki sposób to tu załątwiają. Jutro musimy wstać wcześniej. Chujnia!
Dziś wieczorem byliśy wieczorem po Olę, naszą współlokatorkę, w jej restauracji gdzie pracuje. Jest tam ICE BAR o stałęj temperaturze -8C. Oczywiście byliśmy naszą super mega wypasioną furą ;-) Przejechaliśmy się główną ulicą Reykjawiku jak typowi, polscy dresiarze. Powolutku, z bardzo głośna myzyką GFX. Tlyko łokci żeśmy z Michałem i Darkiem nie wystawili bo zimno już trochę po 22 było. Pierwszy i ostatni raz. Mam przynajmniej taką nadzieję :-) No bo wiecie, jak tu przyjechałem i szukałem pracy i mieszkania i chodziłem tą ulicą taki biedny to się zastanawiałem ile tu trzeba być żeby się tak przejchać. Bo już jakim samochodem to nie chiałem tak daleko wybiegać w przyszłość. A trzeba było. Miło bym się rozczarował.
No a potem jeszcze zrobiliśy sobie rundkę po Downtown. Koło jeziorka, potem wybrzeżem. W między czasie zatzrymała mnie kurwa Policja bo mam na ksywkę Henry i musiałem się przekonać czy zdąże przejchać zanim się zrobi czerwone światło. Nie zdążyłem. Panowie mnie zabrali do swojego samochodu, wypytali ile tu jestem, kogo ten smaochód, bla bla bla. Okazało się, że przegląd jest nieważny i mogę nim jeździć tylko tydzień a potem trzeba go zrobić. Kurwa, Inko mnie kiedyś albo zabije albo zwolni. Jak nie zgubię kluczy do dupmera i nowych nie umieją założyć to znowu go na przegląd wysyłam bo dostałem 2 dni temu samochód. No i pytają mi się co mam na swoje usprawiedliwienie. No i mówię, że jestem tu miesiąc i prowadzę pierwszy raz i myślałem że zdąże. Is that enough? A wcześniej mi się jeszcze pytają czy wiem za co mnie zatrzymali. Odpowiedź: Propably??? A potem mnie jeszcze przeprosili że mnie zatrzymali no bo to Islandia, nie? I nawet się raz ładnie zatrzymałem przed przejściem dla pieszych. Ale nie zrobiłem tego jeszcze tak po Islandzku, 30m przed przejściem. Głupi Polak jeszcze ze mnie :-) Ale nie mam wąsa. Po czym poznać polskiego kierowcę w autobusie? Nie zatrzymuje się jak ma znak STOP. Nigdy. Islandczyk zawsze. A po wizycie w restauracji Oli wiem, że są na Islandii normalni Polacy dzieki bogu.
Aha, a prawdziwa Islandia jest tam, 50km za tym kosmopolitycznym, zamerykanizowanym Reykjawikiem się już zaczyna. Tam gdzie Ola I Darek już byli a ja dopiero będe.
Podoba mi się tu bardzo. I Ciepło nawet jest. 17C. Tropiki! W sb Festiwal Kultury jest. Ile tu się będzie działo. Zaczyna się od 10 rano,kończy o 22. W ciągu godziny dzieję się z 20 rzeczy w różnych częściach Reykjawiku i musze się naprawde zastanowić co wybrać i gdzie pójść. Film "Next" jeszcze obejrzeliśmy. I am dissappiontment. Takie zakończenie? I Julianne Moore znowu w agentkę Starling się bawiła a Nicolas Cage zbawiał świat. Trza było obejrzeć Simpsonów. Przynajmniej od początku wiadomo że to bajka. Może jutro.
Krzyś mi znowu zrobił wróżbę. Mam to samo co wczoraj. Naprawde zaczyna mnie to przerażać. Bo miałem to samo pytanie co wczoraj. Przypadek? może. Może nie. I wiem jak się już piszę naprawde. Naprawde pisze się NAPRAWDE.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz