Festiwal Kultury- cały tydzień filmów, przedstawień, no a przede wszystkim koncertów i setów DJskich. W każdym zakątku Reykjawiku coś się dzieje. To naprawdę fascynujące jak na kraj, który ma tlyko 300 tyś. ludzi. Spiłaem się wczoraj brutalnie. Pierwszy raz chyba tutaj. Już mi nawet piwo nie wchodziło. Potańczyliśmy sobie na Laugavegur przy DJu. No niby miał być to break dance ale na pewno nie z mojej strony. No wiecie, mi się strasznie nowy kawałek Marylin Mansona podoba. Ta perkusja jest po prostu zajebista. No ale Michaś pokazał mi w końcu swoją pankową dusze na tym chodniku ;-) Wogóle śmiesznie tam tak było bo wszysycy tylko stali no i niby staneło na tym, że Polacy rozruszali to towarzystwo. Całą imprezę rozkręcał taki Tomek z Polski, który po prostu sobie tam stanął i zachęcał ludzi do kółka. Bardzo dużo islandzkich dzieci pokazywało co potrafi. Ciekawe gdzie mógłbym być teraz gdybym umiał to co oni w ich wieku. No ale na Islandii to się człowiekowi jakoś od razu wszystko chce i wierzy, że wszystko może a w Polsce to jakoś tak inaczej co nie znaczy, że tam też nie można. A DJ, który nam przygrywał miał zajebiście oldskulowy wełniany sweterek i ja też chce taki mieć! :-) Oprócz tego widzieliśmy jeszcze parę koncertów rockowych. Nie ważne czy koncert ogląda 100 ludzi czy 15. Zespół ma to w dupie i zawsze daje z siebie wszystko! No fajnie tu jest :-) Szedłem ulicami miasta i czułem się jak na Floriańskiej w Krakowie. Wszędzie masa kolorowych ludzi. Oni naprawdę mają artystyczną duszę. I tak człowiek idzie i się zachwyca że tu jest i nie myśli jeszcze wtedy ile na to wszystko wydał ale pociesza się tym, że piwo dzięki festiwalowi jest wszędzie tańsze o 100 koron.
I teraz cała Islandia zdycha, nasz dom też zdycha. I tak pewnie do 12 nikogo na ulicach nie będzie, oprócz tych co muszą być. Po gazete idę na dół. Może jakieś ogłoszenie będzie o pracę fajne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz