blizzard
NAFNORÐ
hríð kv.; bylur k.; hríðarbylur k.; snjóbylur k.
Ostatnio poszedłem przed pracą rano na basen. Była zamieć. W sumie moja ulubiona pogoda na Islandii to ta najbardziej chujowa, ale nigdy się do tego publicznie nie przyznam w cztery oczy. I tak sobie leżę w tym na 30 centrum głębokim hotpocie, całe moje ciało jest pod wodą, z wyjątkiem oczy i nosa. I patrzę co się wyprawia przed moimi oczami. Śnieg wiucha we wszystkie strony, płatki śniegu odbijają się od latarni niczym iskry na ognisku. Widoczności żadnej. Tylko ciemność i ten śnieg i wiatr. Zupełnie jakby świat stanął w miejscu. Na Islandii wydaje się to takie prosto poczuć się blisko natury. Wczoraj w centrum miasta autobus stał przez dwie minuty czekając aż kaczki łaskawie w końcu zejdą mu z głównej drogi miasta.
Obliczyłem, że w takim tempie być może już 1 marca będę wychodził z domu do pracy i na dworze będą pierwsze oznaki dnia. Robi się zdecydowanie jaśniej. I kiedy robi się cały czas jasno to mi trochę szkoda tych ciemności w których można się ukryć, ale jak jest ciemno przez większość część dnia to nie wiem co mam zrobić bez tego słońca i aż trudno jest uwierzyć że za pół roku nie będzie zachodzić w ogóle. Polakowi nie dogodzisz.
W tym roku tylko dwa razy widziałem zorzę. Za mało. Zdecydowanie.