niedziela, 10 listopada 2013
Z tą piękną pogodą to było chyba nad wyrost. Dziś obudził mnie smagający po drzewach i murach przeraźliwy wiatr. Musiałem się upewnić, że wszystko w ogrodzie co ruchome jest już nieruchome, inaczeh nigdy nie wiadomo gdzie i na czym mogłoby to wylądować. Autobusy jeżdzą w niedzielę od dwunastej. Brać samochód w taki churagan to pewne samobójstwo. I leże sobie basenie na zewnątrz z widokiem na domy z daleka i lawę i tak sobie myślę, że tak naprawdę to jest moja ulubiona pogoda na Islandii. Złowieszczy wiatr chulający w brzasku poranka robiącego się koło 9:00 i teraz w nocy. Na niebie tańczy intensywnie zielona zorza. Zapala się i gasi w takt wiatru chyba. Jeśli człowiek ma dość tego wszystkiego zaraz mu przechodzi. I jak na ironię losu wiatr się prądu nie tyka i renifera spod Ikei dziś ukradł :) haha
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz